najpierw kochałam jak dziecko
bezkrytycznie i całkowicie naturalnie
później już tylko intuicyjnie
z braku świadomości i szerszego horyzontu
zaczynałam dostrzegać wady, pęknięcia, braki
ale przecież nie przestaje się kochać tylko dlatego, że nie wszystko jest idealne
paradoksalnie im więcej rozczarowań i zawodów
tym bardziej kochałam
jak dziecko które za nic nie przyzna się, że jest w domu bite
z czasem kochałam fanatycznie
na ślepo i namiętnie
zatrzaskując się na obiektywne fakty i argumenty
przecież nie opuszcza się tonącego statku
przecież nie kąsa się ręki która karmi
przecież matki się nie wybiera
przecież jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma
i takie tam inne 'przecież'
na długo zagościła cicha zgoda
akceptacja
jest jak jest, raz lepiej raz gorzej
wszędzie dobrze gdzie nas nie ma
brak wyobraźni i zdolności porównawczych
naiwna obrona sprawy w którą przestaje się wierzyć
ale łatwiej trwać w fikcji niż pogodzić się z prawdą
jak najmniej informacji
żeby jak najmniej bolało
później świat się nagle otworzył
otworzyły się moje oczy
uszy
rozum
i sumienie
zobaczyłam Zachód
poczułam Wschód
posłuchałam innych języków
nagła euforia że świat jest taki piękny
może dawać tyle szans i rozkwitów
że ludzie nie wszędzie są tak sfrustrowani
podejmują ryzyko szczęścia
wolni od kompleksów i pokoleniowej martyrologii
szablonowego wychowania
upupiania
skrzydeł podcinania
ale Ty się we mnie broniłaś
pierwszy raz nie ja Ciebie broniłam
tylko Ty - samą siebie
podświadome argumety
bo historia taka ciężka
bo wojny, zabory i narzucona 'ludowość'
bo trzeba czasu
bo nie od razu Rzym zbudowano
byłam więc cicho
nie krytykowałam
nie oceniałam
wycofałam się
obserwowałam
i tak było ostatnio bardzo długo
po cichu
bo kogo to w sumie obchodzi że mnie boli
ale dzisiaj coś się we mnie przelało
coś pękło
coś się skończyło
mogłam tolerować
marazm
szarość
i nijakość
walenie głową w mur
walenie głową w mur
mogłam rozumieć
brak energii
i radości życia
mogłam udawać że nie słyszę
głupoty
i fałszu
mogłam wybaczać
lenistwo
chciwość
kłamstwa
ale nie mogę znieść braku szacunku
nie mam już Polsko siły
żeby Cię wiecznie bronić
nawet jak na to nie zasługujesz
żeby Ci wybaczać
mimo że sama często nie masz dla mnie nawet litości
żeby Cię wspierać
nawet gdy sama już nas skreśliłaś
żeby Cię kochać
nawet gdy serce mi pęka
diagnoza
odrzucenie świadomości skutków
poczucie niesprawiedliwości
bunt
powolne godzenie się na życie ze śmiertelną chorobą
walka o każde dziś i jutro
śmierć
dziś we mnie Polsko umarłaś
i nawet jeśli jest to 'tylko' śmierć kliniczna
jeśli tli się gdzieś w gwiazdach zapisany
cud ozdrowienia
zmartwychwstania
nie mam siły dłużej się łudzić
i naiwnie na Ciebie czekać
żegnaj Polsko!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz