piątek, 31 maja 2013

idzie niebo ciemną nocą




ostatnie kilka tygodni noce coraz krótsze a mimo to gwizdy jakby niżej. każdego wieczoru wychodzę na balkon po dwa łyki zimnego powietrza i gapię się bez końca w tą wyższą rzeczywistość nieznaną. jakoś mi raźniej, ostatnio zbyt często sypiam sama, na niebie zawsze ktoś na mnie czeka, ktoś woła, ktoś czuwa.

są smutki, powstania, napięcia i nadzieje. kończy się jeden etap za drugim, kolejnego nie widać. kończy się chyba dzieciństwo i dlatego tak boli. przyszłość jest mglista, kapryśna i niezdecydowana.

w najdrobniejszych szczegółach planuję więc ucieczkę. na wschód od serca, najdalej od rozumu. przez Siedlce, Terespol, Brześć i Grodno, do Moskwy ucieknę, do Istambulu, na oślep przez Berlin, na zachód do Bretanii. Afryke odwiedzę, Amerykę przywitam.

ucieknę jakoś, przed dorosłością się schowam.