sobota, 21 lipca 2012

tuż tuż



paszport i notes od Mamy, 10 negatywów, 3 slajdy, 4 aparaty, śpiwór, rękawiczki, mydło ekologiczne, trochę bielizny, przewodnik z mapami, namiot, długopis, worki wodoodporne, gumiaczki w wisinki, ręcznik, mikro krem do twarzy, chusteczki antybakteryjne, plastikowe sztućce, krem do chorej nogi, bateria2cr5, dodatkowa karta do canona, lek na astmę

poza kadrem jeszcze- stare dżinsy, buty kupione specjalnie na tą okazję, sweter i kurtka, karimata i ładowarki, pieniędzy za mało, kostium kąpielowy (brrr), nóż Taty i piersiówka wódki

najmniejszy plecak z możliwych
najwięcej nadziei i dobrych myśli

Islandio 
jadę szukać spokoju

środa, 18 lipca 2012

Paryż// sierpień 2009 (2)

Obudził mnie szelest zamiatanej ulicy. Otwarte okno małej  mansardy nie pozwoliło dalej spać. Witał nas upalny paryski poranek. Byłam szczęśliwa.

Nigdy nie myślałam, że śniadanie może sprawiać tyle radości. Rogaliki, kawa, słoneczne bistro i Notre-Dame patrząca zza Twojego ramienia. Karmiłeś mnie kostkami cukru maczanymi w espresso, co później stało się naszą słodką tradycją. Wszystko zakrawało na wielki filmowy banał- ale i tak nad chłodnym cynizmem i logiką zwyciężyła kobieca dusza, karmiona od dziecka komedią romantyczną... Chciałam być częścią tej infantylnej bajki, gdzieś w środku wierząc w jej wartość, bo przecież banał, nie banał, ale  takie chwile nie mają zwyczaju się powtarzać...

W d'Orsay czułam się jak dziecko wpuszczone do Disneylandu. Spełniło się wreszcie moje marzenie- zobaczyć Impresjonistów, tancerki Degas'a, Wiosnę Jean'a F. Millet'a, no i oczywiście Początek Świata Courbet'a. Cel naszej podróży wisiał odosobniony na burgundowej , ciemnej ścianie.  Świecił ciepłymi kolorami i wydawał się zadowolony z siebie, że to dla niego tu jesteśmy, że to on nas tu zwabił. Był piękny, spokojny i dumny. Obiecałam sobie, że mój Świat też zawsze taki będzie.

Sałata z anyżem, kir, foie gras i wiśniowe clafoutis- cała gama nowych smaków, cała paleta francuskiej kuchni- na jednym małym stoliczku, małej łupinki kołyszącej się na wodach Sekwany. Zachodziło słońce. Paryż znowu rozbłysnął nocnym światłem. Mosty, wieża Eiffla, Louvre i dziesiątki kamienic. Wszystko migotało kolorem i emocjami.

 Banał, ale Mój.










http://www.musee-orsay.fr/en/collections/works-in-focus/painting/commentaire_id/the-origin-of-the-world-3122.html?tx_commentaire_pi1[pidLi]=509&tx_commentaire_pi1[from]=841&cHash=37e7fa7c91

piątek, 13 lipca 2012

Paryż// sierpień 2009

Paryż mnie przerażał. Od początku do końca. To była przecież nasza pierwsza dłuższa podróż. Pierwsza zagraniczna. Pierwsza gdzie musiałam za dużo kłamać, wić się i kombinować. 


Decyzja zapadła, jak to w naszym przypadku bywa najczęściej nagle i nieoczekiwanie- w wannie. 
Jechaliśmy tylko po to by zobaczyć 'Początek Świata' Courbert'a i mało co innego się liczyło. Nawet to, że ja przecież Paryż znałam tylko z filmów, pod skórą czując ' Ostatnie tango', a  w myślach powtarzając słynne ' najlepsze kasztany są na placu Pigalle' ( kasztanów jeszcze wtedy nigdy nie jadłam, a jak życie później pokazało najlepsze kasztany są na Taksim Squere w Stambule;-).


Paryż przywitał mnie nocą, chłodno, beznamiętnie, by za chwilę w pełni zachwycić. Fascynowało mnie wszystko- od światełek w metrze wskazujących trasy poszczególnych linii, przez dźwięk języka który mnie otaczał, szum pociągu, rowery na ulicy, po spokojny, nieśpieszny rytm paryskich podwórek i kafejek. Małe bistro. Wino, sery, ale też herbata z cytryną- nawet będąc na końcu świata, nie od razu zapomina się o codziennych nawykach. I spokój tak niesamowity, radosny, lekki. Tak jakby nie istniał czas, jutro i powroty do domu. Byliśmy razem, w Paryżu i wolni.

Mimo to z każdą sekundą czułam się bardziej samotna i wyobcowana. To były jeszcze czasy kiedy każde z nas nosiło osobno swój paszport, a moja  nieufność była tak samo silna jak ciekawość. Nagle pierwszy raz zdałam sobie sprawę jak bardzo jestem od Ciebie zależna- i od pierwszej chwili znienawidziłam to uczucie. Nie znałam języka, nie znałam Ciebie i co gorsza nawet siebie. Byłam przerażona. Od początku do końca.