środa, 18 lipca 2012

Paryż// sierpień 2009 (2)

Obudził mnie szelest zamiatanej ulicy. Otwarte okno małej  mansardy nie pozwoliło dalej spać. Witał nas upalny paryski poranek. Byłam szczęśliwa.

Nigdy nie myślałam, że śniadanie może sprawiać tyle radości. Rogaliki, kawa, słoneczne bistro i Notre-Dame patrząca zza Twojego ramienia. Karmiłeś mnie kostkami cukru maczanymi w espresso, co później stało się naszą słodką tradycją. Wszystko zakrawało na wielki filmowy banał- ale i tak nad chłodnym cynizmem i logiką zwyciężyła kobieca dusza, karmiona od dziecka komedią romantyczną... Chciałam być częścią tej infantylnej bajki, gdzieś w środku wierząc w jej wartość, bo przecież banał, nie banał, ale  takie chwile nie mają zwyczaju się powtarzać...

W d'Orsay czułam się jak dziecko wpuszczone do Disneylandu. Spełniło się wreszcie moje marzenie- zobaczyć Impresjonistów, tancerki Degas'a, Wiosnę Jean'a F. Millet'a, no i oczywiście Początek Świata Courbet'a. Cel naszej podróży wisiał odosobniony na burgundowej , ciemnej ścianie.  Świecił ciepłymi kolorami i wydawał się zadowolony z siebie, że to dla niego tu jesteśmy, że to on nas tu zwabił. Był piękny, spokojny i dumny. Obiecałam sobie, że mój Świat też zawsze taki będzie.

Sałata z anyżem, kir, foie gras i wiśniowe clafoutis- cała gama nowych smaków, cała paleta francuskiej kuchni- na jednym małym stoliczku, małej łupinki kołyszącej się na wodach Sekwany. Zachodziło słońce. Paryż znowu rozbłysnął nocnym światłem. Mosty, wieża Eiffla, Louvre i dziesiątki kamienic. Wszystko migotało kolorem i emocjami.

 Banał, ale Mój.










http://www.musee-orsay.fr/en/collections/works-in-focus/painting/commentaire_id/the-origin-of-the-world-3122.html?tx_commentaire_pi1[pidLi]=509&tx_commentaire_pi1[from]=841&cHash=37e7fa7c91

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz