sobota, 10 marca 2012

foto- koszmar





koszmarów w mojej głowie nie brakuje- tym bardziej nocnych...
ten był jednak szczególny- był to koszmar fotograficzny...
zamiast Moskwy w perspektywie miałam Istambul, a przy sobie niekończące się paczki, pakunki, plecaki, torby, torebki, walizki...brakowało rąk, brakowało tchu, brakowało sił na kolejny krok... a tu lotnisko- ogromne, nieznane, obcojęzyczne... nie mając żadnego poczucia czasu, oczywiście zaginęłam w akcji...
biegając z terminalu na terminal, pokonując niezliczone senne kilometry lotnikowych posadzek nagle dosięgnął mnie nieziemski zachód słońca... jak z waty cukrowej i złotych anielskich włosów... i już chcę wyciągać aparat, już w głowie widzę ujęcie, już się cieszę, że zamknę w swoim Oku wyjątkowość tej chwili... już rzucam wszystkie paczki, rozpinam walizki, szukam, bałaganie, nurkuję w tych wszystkich zbędnych rzeczach i... nieprzytomnie uzmysławiam sobie, że aparatu niet, że aparat zapomniany, że zdjęć nie będzie, że chwila ucieknie na zawsze...
koszmar się skończył, ale zostało poczucie przeciążenia. obudziłam się zmęczona podróżą która się przecież jeszcze nie zaczęła... gdzieś już chyba się odzwyczaiłam od tego ciągłego taszczenia się, przemieszczania, w środę Łódź, w czwartek Moskwa, na niedzielę Warszawa...odzwyczaiłam się, albo może właściwie nigdy nie zdążyłam się przyzwyczaić... bo przecież w takim życiu nie ma miejsca na przyzwyczajenia, ciągle coś nowego, wszystko wiecznie się zmienia, ciągły ruch cząsteczek i oddechów...
a może w tym śnie odbija się też moje ostatnie niezorganizowanie i ten strach, że ciągnąc codzienne sprawy gubię po drodzę chwile piękne i niepowtarzalne? że wszystko co robię przez te ostatni dni i miesiące jest tylko marnowaniem mojego czasy, życia i młodości?
tak czy siak Moskwa przywitała mnie dzisiaj raczej chłodno... nawet z samolotu nie migała do mnie tak zalotnie jak zwykle... światła przytłumione, ciężka mgła, gęsta chlapa na choidnikach... trudno jest cofnąć się z wiosny do zimy... a mimo to fajnie było znowu poczuć specyficzny zapach wiatru w metrze... i znowu to wszystko móc zobaczyć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz